Nocne przymrozki chyba zaczynają stawać się codziennością. Niedługo i w dzień temperatury zaczynają spadać poniżej zera...zima idzie wielkimi krokami. Przed pierwszymi zapowiadanymi przymrozkami w panice zacząłem przynosić rośliny ze szklarni na nieogrzewane poddasze i na parapety. W pierwszej kolejności mróz dotknął bananowce musa acuminata. Po jednej nocy liście niemalże zbrązowiały. Jednego zabrałem do domu na rozmnożenie na wiosnę. Na poddasze powędrowały kufliki cytrynowe, albicja saman, jedna z washingtoni robusta, delonix regia, eukaliptusy cytrynowe. W salonie stoi musella, dwa eukaliptus cytrynowy. W pokoju już dżungla - siam ruby, eukaliptus cytrynowy, wash robusta i cała masa innych które stały tam całe lato. W szklarni zostały dwa eukaliptusy gunni i kilka śnieżnych. Kilka schizolobium paachynum które w razie większych spadków też zabiorę na poddasze. Musa acuminata które już chyba nie odżyją i washingtonie robusta powinny wytrzymać do -8 stopni.
Okno w pokoju. Nad wszystkimi roślinami króluje baobab afrykański:)
Eukaliptus cytrynowy:
Musella odżywa w salonie:
Anturia i storczyk
Dillenia indica:
Siewka adenium obesum:
Callinadry eriophylla:
Kufliki cytrynowe na poddaszu:
Albicja saman "rain tree"
Kwitnąca calliandra eriophylla - Pyłkowa wróżka
Nasiona mimozy. W tle washingtonia robusta i calliandra eriophylla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz