Niesamowity świat roślin: lutego 2016

Pewnie wiele osób chciało kiedyś mieć w domu własne drzewko cytrusowe. Jest to bardzo proste, ponieważ możemy wyhodować własną cytrynę z pestki owocu kupionego w sklepie. Nasiona cytryny kiełkują stosunkowo szybko i samo drzewko również szybko rośnie. Co prawda w kwestii owocowania sprawa już wygląda trochę inaczej, nie mniej jednak sama satysfakcja z posiadania wiecznie zielonego egzotyka w domu jest ogromna.
Cytryna wyhodowana z pestki może owocować po kilku, kilkunastu latach. Oczywiście wszystko zależy od samych warunków uprawy, odpowiedniego zimowania i nawożenia. Z doświadczenia wiem, że nie ma się co sugerować takimi wyznacznikami jak to, że zakwitnie po tylu czy tylu latach. W zeszłym roku trzymałem Calliandre eriophylle (pyłkową wróżkę) której nikt nie dawał szans na zakwitnięcie wcześniej niż po co najmniej trzech latach (oczywiście jeśli w ogóle miała zakwitnąć).
A tu niespodzianka - calliandra zakwitła po 6 miesiącach!

Calliandra eriophylla - pąki

Calliandra eriophylla - kwiat

Tak więc warunki uprawy, aklimatyzacja rośliny do danego miejsca i chyba same cechy danego egzemplarza decydują o tym kiedy zakwitnie. Zawsze możemy spróbować zaszczepić takie drzewko od innego - kwitnącego i dającego owoce. Najlepiej jednak jeśli postaramy się o cytrynę skierniewicką. Jej prawdziwa nazwa to cytryna ponderoza i nazwa "skierniewicka" pochodzi od tego, że w Polsce została spopularyzowana własnie w tym mieście a w rzeczywistości została wyhodowana w USA. Cytryna skierniewicka daje ogromne owoce ok 1kg.
Żeby wcześnie i obficie kwitła musi pochodzić od kwitnącej rośliny (rozmnażanie wegetatywne). Pozostaje zaszczepić. Ja spróbowałem wysiać trzy nasionka i wszystkie trzy wykiełkowały. Pora jest wczesna - styczeń, dni krótkie i często pochmurne, dlatego cały czas doświetlam ile tylko to możliwe diodą full spectrum. W czasie doświetlania trzymam roślinki pod kloszem ze słoika.